sobota, 23 stycznia 2016

Łomża - okolice: Skansen w Nowogrodzie - od kuchni






 Skansen w Nowogrodzie

od kuchni

O tym, że Skansen w Nowogrodzie jest jednym z moich ulubionych miejsc, wie już chyba każdy. Podstawiałam Wam już historię tego miejsca oraz jego uroki jesienią. Do tej pory jednak nie pokazałam Wam, jak pięknie prezentują się wnętrza kurpiowskich chat.


Kuchnia - czyli serce domu


Warto wiedzieć, że kuchnia jako taka nie była w chatach miejscem wyodrębnionym. Była to duża izba, w której się jadło, spędzało wspólnie czas a także spało.

W miarę upływu czasu zmieniało się kuchenne wyposażenie. W Nowogrodzie można zauważyć różnice nie tylko w sposobie urządzenia tego miejsca, ale również w używanych sprzętach.







Glina i drewno - jako ogólnie dostępne surowce - były obecne także w kuchni. Gliniane, czasami szkliwione i malowane naczynia, były dla mieszkańców kurpiowszczyzny prawdziwym rarytasem i gościły na stołach tylko w wyjątkowych okazji. Jeżeli - rzecz jasna - gospodarze nimi dysponowali. 









W codziennym użyciu były naczynia dużo prostsze i zdecydowanie mniej ozdobne, wykonane z bardziej dostępnego i mniej wymagającego drewna.






Główna izba

Główna izba, zazwyczaj połączona z kuchnią, była też jadalnią. Jej wygląd i wyposażenie zmieniał się wraz upływem dziesięcioleci, niemniej jednak zawsze było to miejsce, w którym toczyło się główne życie domu.





Surowe, wydawałoby się, drewniane sprzęty, nabierały wyjątkowego charakteru pod ręką ludowego mistrza.


Przykłady zdobień kurpiowskich oparć krzeseł



Sypialnia


Alkowa, sypialnia, izba... Czy choćby wydzielona część izby w postaci alkierza. Jak by tego miejsca nie zwać zastosowanie miała to samo: była miejscem służącym do wypoczynku, po pracowicie spędzonym dniu. Co ciekawe, kiedyś młodzi małżonkowie dzielili swoje domy z rodzicami. Podczas gdy sami zajmowali izbę główną, starszyzna zajmowała mniejsze pomieszczenie, znajdujące się obok. Czasami mieli też oddzielne kuchnie.


Przykładowe miejsca sypialne w chatach kurpiowskich. Na zdjęciu po prawej, u dołu widać... chodzik dla niemowląt.





Sprzęty domowego użytku


W skład wyposażenia kurpiowskich chat wchodzą niejednokrotnie bardzo interesujące, acz przydatne skądinąd, przedmioty. Często spotyka się je w literaturze, ale rzadko kiedy można zobaczyć je na żywo. Jednym z tego typu urządzeń jest żarno. 



Urządzenie to służyło to ręcznego mielenia zboża, przy użyciu dwóch ocierających się o siebie kamieni. Tarcie dwóch kamiennych płaszczyzn powodowało zmielenie znajdujących się pomiędzy nimi ziaren. Obrotowi podlegał górny kamień, wprawiany w ruch siłą mięśni gospodarza, za pomocą kija. 

Na wyposażeniu domów były także rozmaitej wielkości misy, cebry i cebrzyki, czyli drewniane naczynie, często z uchwytami, używane do noszenia (najczęściej) wody.





Dobra gospodyni musiała dbać o odzież dla swojej rodziny oraz bieliznę pościelową dla domu. 
W tym celu musiała mieć na wyposażeniu sprzęty, pomagające jej w uzyskaniu nici na tkaninę oraz krosno do samego jej wyrobu. 

W części chat można podziwiać wyznaczone w tym celu miejsca, w których znajdują się rozmaite przędzalnie, kołowrotki czy w końcu - najbardziej okazałe - krosna.






Do nadania tkaninom ostatecznego, gładkiego kształtu, mieszkańcy kurpiowszczyzny używali... żelazek. 



Rzecz jasna różniły się one od tych, używanych dzisiaj, nie tylko materiałem, z którego zostały wykonane (dzisiejsze produkowane są z rozmaitych tworzyw sztucznych, stare modele były metalowe, lub metalowe z drewnianymi uchwytami), ale też i sposobem pozyskiwania ciepła. W starych domach nie było rzecz jasna elektryczności, więc energia cieplna dostarczana do żelazka kablem z gniazdka całkowicie odpadała. Modele, którymi posługiwali się nasi przodkowie, były prawdziwymi sprzętami z duszą, w sensie dosłownym, i przenośnym. A wszystko dlatego, że konstrukcje starych żelazek były w środku... puste. Miały za to (w tylnej części) coś w rodzaju "drzwiczek" po otwarciu których wkładało się do wnętrza żelazka metalową sztabę (duszę), rozgrzaną w piecu do czerwoności, która ogrzewając konstrukcję płyty prasującej, nadawała odpowiedni kształt tkaninom. 


Dzieci też miały swoje "sprzęty". Nie były to jednak plastikowe zabawki "made in China", ani kolorowe pluszaki, lalki czy samochodziki, a wykonane domowymi sposobami, z dostępnych materiałów "małe dzieła sztuki".






**********************************************************

A cały skansen rozpostarty na zboczu zbiegającym do Narwi...



Do pozostałych wpisów Irenki możecie wejść także przez stronę główną  Ana-chronia wykorzystując zakładkę "Miejsca".

Rzecz jasna jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kulturze i sztuce Kurpiów, zapraszam do nowogródzkiego skansenu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz